|
26 czerwca 1986 roku około pierwszej
minut dwadzieścia mieszkańcy Prypeci usłyszeli huk i lekkie drżenie ziemi.
Nad odległym o około 4 km reaktorem elektrowni w Czarnobylu unosiła się
łuna ognia. Spora grupa mieszkańców Prypeci udała się na most aby mieć lepszy
widok na to, co się tam dzieje. Nie wiedzieli, bo i wiedzieć nie mogli, ze
właśnie w ich kierunku przemieszcza się chmura radioaktywnego pyłu
zawierająca jod. Swoja ciekawość opłacili życiem. Rano, o 8:20 zaczynały
się zajęcia w szkole. O godzinie 8:30 do szkoły , przedszkola i żłobka
weszły oddziały ratowników. Zabrano wszystkie dzieci i wywieziona w różne
miejsca Ukrainy, dopiero później informując rodziców gdzie są ich dzieci. W
pośpiechu ktoś nie zamknął książki , ktoś zostawił dziennik, otwarta szafkę,
na podłodze zostały różne sprzęty, jakaś płyta, maski p-gaz....Niczego nie
można zabierać, wszystko jest skażone. Zabrano tylko dzieci. W żłobku z
pośpiechu jakieś dziecko zostawiło buciki na parapecie, na podłodze
rozrzucone zabawki, mis czeka na parapecie na swojego Pana, jakaś
dziewczynka być może rozpłakała się bojąc się o życie swojej lalki, wiec
ktoś założył jej maskę mówiąc ze w ten sposób nic jej nie będzie. Lalka
czeka na swoją dziewczynkę już 24 lata i nigdy się nie doczeka. W sali
gimnastycznej już nigdy nie będzie zajęć, na basenie już nigdy nikt nie
będzie pływał. Dom kultury który zbudowano z rozmachem już nigdy nie będzie
gości nikogo. Do dziś czekają przygotowane plansze z okazji 1 maja. Na
centralnym placu zbudowano wesołe miasteczko. Miało zostać uruchomione z
okazji 1 maja. Ogromny młyn nie będzie się już kręcił, samochodziki nie
rusza z miejsca, karuzela nigdy się nie poruszy. Ktoś w biegu zgubił but na placu i nie było czasu aby po
niego wrócić. Z galerii widokowej
hotelu można było podziwiać panoramę Prypeci. Teraz rośnie tam tylko
drzewo.
|